Gdy zbliżył się do wioski na bliską odległość, zawołał tak jak zwykł zawsze to robić, aby powitać mieszkańców. Zawsze ktoś wychodził mu na powitanie, lecz dziś nie usłyszał odpowiedzi.
Kiedy Labbelle wszedł do wioski zauważył, że zniknęli z niej wszyscy mieszkańcy. Według różnych źródeł było ich od 30 do nawet kilkuset. Joe natychmiast udał się do najbliższej stacji telegraficznej i wezwał Kanadyjską Konną Policję. Ta natychmiast zbadała ślady. Wskazywały one na to, że wioska została opuszczona nagle. Na miejscu znaleźli zmarznięty pokarm nad paleniskiem, niedokończone koszule ze skór fok. Zapasy w magazynach na ryby nie były ruszone. Eskimosi nigdzie nie ruszali się bez strzelb i pożywienia, jednak teraz strzelby leżały w chatach. Policja na miejscu znalazła także siedem martwych psów, a wszystkie groby przodków plemienia zostały rozkopane(mimo, że ziemia w styczniu jest twarda jak kamień) a zwłoki zniknęły. Nie natrafiono na żadne ślady walki, ani ślady stóp wychodzące z wioski, które powinny znaleźć się na świeżym śniegu
Czyżby to było UFO?
Policjanci, którzy udali się na miejsce zdarzenia, w czasie drogi zatrzymali się w leśnej chacie, aby odpocząć. Jej właścicielem był Armand Laurent i jego dwóch synów. Śledczy spytali się, czy nie widziano nic dziwnego. Laurent przypomniał sobie, że kilka dni temu wraz z synami widzieli dziwny obiekt na niebie. Obiekt świecił i zmieniał swoją formę, następnie zniknął za horyzontem w kierunku Angikuni.
Dlaczego święte dla Eskimosów ciała przodków zostały zbeszczeszczone?
Zapewne nigdy nie poznamy na to odpowiedzi.
Jeśli macie jakąś teorie zapraszam do komentowania. Komentarze niezmiennie pozostają otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz